czwartek, 17 maja 2012

Po zakichanym angielskim.

Rozłożyło mnie. Gardło czerwone, migdałki powiększone, temperatura, okrutny ból głowy. Rano 38 st. Byłam ledwo żywa, ale wzięłam coś na goraczke i poszłam na angielski.
Nie uśmiechało mi się biegać z papierami od lekarza, jakimiś wnioskami etc. dla głupich 20 minut egzaminu ustnego. 
Poszło średnio, mogło być dużo lepiej. Tak na 4.. Zawaliłam trzecie zadanie. Wgl wszystko na luzie. W rozmowie wstępnej pogadałam sobie z panem o formach relaksu, o mojej przyjaciółce, o tym czy lubię ludzi. Pierwsze zadanie dotyczyło kupna egzotycznego zwierzęcia. Ciut się zamotałam, ale szczęśliwie wybrnęłam ;P W drugim miałam obrazek z kobietą jadącą na rowerze i trzymającą na smyczy 5 psów. Też gładko. W trzecim dyskusja o turystyce masowej i trzy zdjęcia. ;/ Wszystkie mi kurcze pasowały. :( Powiedziałam byle co, żeby tylko móc jak najszybciej wyjść. 
Na szczęście nie trafił mi się pies w zmywarce ;p Albo zakonnice. Słyszałam od znajomych, że i takie cuda były.

Koło południa, gdy poczułam się lepiej zrobiłam obiad. 

Makaron wstążki z tym, co widać, czyli mascarpone kurczak, warzywka... Zdjęcia efektu końcowego brak z dwóch powodów: danie jest smaczne, ale średnio ładnie wygląda ;p, a poza tym szybko zostało rozjedzone :)

Wracam do łóżka :)

1 komentarz:

  1. Oj, to niedobrze, że Cię rozłożyło, ale przedostatni egzamin zdany i tak trzymać! : )
    A ja zaraz wychodzę na terenówki w góry <3 =} Może się pochwalę jakimiś zdjęciami żabek czy coś ;))

    Pozdrawiam i zdrowia życzę! : )

    OdpowiedzUsuń