poniedziałek, 30 kwietnia 2012

3 dni.


Matura zmienia ludzi. 

Nos w matematyce. Jeszcze jutro i pewnie pojutrze będzie priorytetem. Potem już jej palcem nie tknę.

Za trzy dni polski. Brrr...

Niedobrze mi.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Wiosna.

Mmmm.. :) Przyroda wiosną mnie zachwyca. Mieszkam na wsi. Nie takiej gdzie ptaki zawracają etc. tylko takiej większej. :) Za domem mam pola i łąki. Nie moje, nie mamy gospodarstwa. Gdzieś w oddali jest sady, w którym kwitną na biało jabłonie. W moim ogródku również wiśnie rozwinęły już swoje pąki. Przed domem zazielenily się jarzęby i jarzębiny. Kilka lat temu tata zrobił budki dla ptaków. Te bardzo chętnie się w nich zadomowiły i teraz budzą mnie swoim ćwierkaniem. Aż chce się żyć! ;)
Moje ulubione wiosenne kwiaty to tulipany. :)) Później, gdy już przekwitną ich miejsce na liście ulubieńców zajmują konwalie majowe. Są jednym z powodów moich majowych wypadów do Puszczy. Ich woń mnie upaja. Jednak tam nie można ich zrywać, więc do wazonu wstawiam kwiaty z ogródka lub kupione na targu.

:) :) :)

Gdybym umiała pisać to stworzyłabym jakis hymn pochwalny dla przyrody. :D

piątek, 27 kwietnia 2012

Dziś oficjalnie zakończyłam swą edukację na poziomie szkoly ponadgimnazjalnej. Jeszcze rano zastanawiałam się czy będę tęsknić. Myślałam, że nie.. Jednak już pod koniec uroczystości coś we mnie pękło i myślałam, że nie powstrzymam łez. Byłby wstyd ;p
Pamiętam pierwszy raz, gdy moja noga stanęła w murach LO. Wtedy jeszcze nie mojej. Był dzień otwartych drzwi. Okrutnie padało. Bardzo miła dziewczyna oprowadzała mnie i moje koleżanki po salach. Jeszcze wtedy nie były odnowione. Drewniane podłogi, czarne tablice i podesty pod tablicą miały swój klimat. Mnie osobiście zachwycaly. :) Tego dnia poznałam też sposób na panią J. z bufetu - kobieta niezwykle ceni sobie uprzejmość, więc obowiązkowo "Dzień dobry, dowidzenia, proszę i dziękuję". Wiedziałam, że to będzie moje miejsce i ambitnie dążyłam do tego, aby się dostać. Z dużym wysiłkiem i szczęściem udało się. :)
Po trzech latach żegnam moją szkołę w zupełnie innej odsłonie. Najpierw zniknęły podesty, potem podłogi pokryła nowa wykladzina, a ściany zyskały nowe kolory. W wielu klasach pojawiły się telewizory, rzutniki, tablice multimedialne. Chyba tylko jedno szkrzydło czeka na remont... Pojawiła się druga, nowa sala gimnastyczna z szatniami z prawdziwego zdarzenia. Także przybylo klas. Wszystko nowiutkie. ;) Gdy wprowadzano te zmiany przez chwilę tkwilam w przekonaniu, że zabiorą one ducha tej szkoły oraz świetny klimat. Szybko jednak wyprowadziłam się z błędu. Tu przede wszystkim chodzi o ludzi! Za wieloma z nich będę tęsknić. I za znajomymi, i nauczycielami...  ;)

Jednak ten etap już za mną. Rozpoczynam kolejny i ogromnie się cieszę. :) Lubię zmiany. Dają mi siłę.

sobota, 21 kwietnia 2012

Robaczek

Jakieś kilka dni temu Młody, lat 10, powiedział nam tak:
'Słuchaj mama, babcia i ciocia [ja], dziś w szkole pani nam mówiła, że jest taki robaczek, którego jak chcemy się pozbyć to trzeba usiąść na nocniku z gorącym mlekiem i ten robaczek poczuje mleko i sam wyjdzie.'
Moje oczy zrobiły się wielkie jak denka od butelek. W myślach przypominam sobie to co do tej pory dowiedzieć mogłam się o robaczkach goszczących u człowieka. Nic o mleku nigdy nie słyszałam. Pytam się Młodego: 'Ale Pani mówiła wam co to za robak? Jak się nazywa? Owsik może?' z myślą, że może to mleko ma niby załagodzić objawy swędzenia czy coś.
Młody: 'Nie. Inny.'
Zgaduję w końcu, że chodziło o tasiemca. -.-'
Za nic nie mogłam połączyć w logiczną całość tasiemca z mlekiem. Jak nic zabobon. Może nasze prababki lub babki uciekały się do takich sposobów. Ale do licha mamy XXI wiek!
Nauczyciele mają wielki autorytet u dzieciaków w tym wieku i niezły na nie wpływ. Wiem, bo sama jeszcze pamiętam jak to jest. Tylko nie trafiłam nigdy na takich pedagogów. Nawet Ci wiekowi byli jacyś bardziej nowocześni i uświadomieni.
Wytłumaczyłam Młodemu, że wątpię, żeby to podziałało na tasiemca, bo nie jest to miły 'robaczek'. Sprawia, że człowiek, który go ma choruje, boli go brzuch, może wymiotować, jest osłabiony. I wcale nie jest się go łatwo pozbyć, że trzeba iść do lekarza, który da leki sprawiające, że nasz gość się z nami pożegna...

Zwątpiłam.

Jeśli to może ja jestem w błędzie, a nie owa nauczycielka to niech mnie ktoś wyprostuje... Z góry dzięki.

czwartek, 19 kwietnia 2012

2 tygodnie.

Byłam dziś na zakupach. Można powiedzieć, że na matury jestem ubrana. ;) Nie przepadam za zakupami. Takimi ciuchowymi. A jeszcze bardziej nie lubię kompletować strojów typu biała bluzka i spódnica. Brrr.. Ale na szczęście to już za mną. :)

Wpadłam koło południa do szkoły. Przyniosłam usprawiedliwienia i zaliczyłam jedną biologię. Zastanawiałam się na zostaniu na kolejnych dwóch dodatkowych, ale nauczycielkę coś bardzo wytrąciło z równowagi i odwołała zajęcia. Szkoda mi kobiety, bo ją lubię. Gdy się czymś martwi albo denerwuje wygląda na kilkanaście lat więcej niż ma. :(

Z szkolnych wieści są jeszcze dwie:
1. Wychowawczyni narobiła mi nadziei na czerwony pasek, ale okazało się, że brakuje mi jednej oceny. Niestety nie znalazłyśmy sposobu na to, żeby ją gdzieś zdobyć. I tak mi na tym pasku nie zależy. Za średnią i zachowanie pewnie będę mieć jakaś książkę i dyplom. Jakbym nie wiem jak się starała to stypendium mieć nie będę. Ale czemu, to nie będę się rozpisywać ;-)
2. Decyzja Matematycy!!! ;P Wystawiła mi 5 na koniec. Nie wiem jak będzie się z tego tłumaczyć na radzie. Mam nadzieje, że nikt się nie przyczepi ;p Myślę, że zwróciła uwagę na moje postępy w tym roku. Heh.. Trochę nie mogę uwierzyć. Początkowo myślałam, że sobie jaja ze mnie robi :D.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Harlan Coben "Obiecaj mi"

Czy jedna obietnica może zmienić Twoje życie w koszmar?
Tę książkę dostałam w prezencie w grudniu. Jest to moja pierwsza książka H. Cobena. Słyszałam, że książki tego autora są dobre i zapadają w pamięć. Jak na razie nie mam żadnego porównania, ale zmieni się to po maturach :)
Głównym bohaterem powieści jest Myron Bolitar, były koszykarz. Nierozłączny od lat ze swoim szalonym  przyjacielem Winem, obecnie wiedzie spokojne życie, spotykając się z Ali Wilder. Od paru lat nie wpakował się w żadne tarapaty. Do czasu. Do momentu zawarcia z dwoma nastolatkami - Aimee i Erin, obustronnej umowy. One obiecują mu, że nie będą wsiadały do auta, którego kierowca będzie pijany i w razie potrzeby zadzwonią po niego. On przysiągł przyjechać po nie w takiej sytuacji i nie mówić nic ich rodzicom. Najogólniej, obiecał je chronić.
Ile kłopotów może przysporzyć jedna niewinna obietnica? Tego Myron dowiaduje się już w ciągu kilku dni. Pewnej nocy odbiera telefon od jednaj z dziewcząt, pomaga jej. Rano okazuje się, że dziewczyna zniknęła... Bolitar zamienia się w detektywa i postanawia odnaleźć nastolatkę.

Następnie kilkanaście nudnych stron, przez które trzeba przebrnąć niemal na siłę. Ale warto, bo gdy akcja się rozkręci to niełatwo jest odłożyć książkę na bok. :)
Ile ludzi będzie zamieszanych w tę aferę? Wielu. Aż trudno spamiętać kto jest kto :p Czy dziewczyna uciekła czy została porwana? Do końca nie jest się pewnym, która opcja jest właściwa, bo Coben bardzo sprytnie zwodzi czytelnika. Czy warto? Warto. :)

czwartek, 12 kwietnia 2012

Do matury dni 21.

Trzy tygodnie :) Jak ten czas szybko mija. Dopiero była studniówka.. Dziś dostaliśmy resztę zdjęć. Porównałam siebie sprzed 2 miesięcy i teraz - przytyłam okrutnie. Zajadam ten stres. Źle ;/ Jest jeszcze szansa, że mnie przyciśnie, stracę apetyt i schudnę? Chciałabym, ot tak. :) Nie chcę specjalnie się odchudzać, bo jak zaczynam myśleć o diecie to myślę o niej przesadnie i robię sobie wodę z mózgu. Choć mózg i tak składa się w ponad 80 % z wody, więc to może niezbyt trafne porównanie.

Dziś matematyka. Te wredne zadania na mnie czekają. Trzeba zmienić do nich podejście. Nie są wredne. Są bardzo przyjazne. Ciekawe, szalenie interesujące i wbrew pozorom proste. Tylko trzeba wpaść na pomysł.. Ale co to dla Ciebie, Ewa? Pikuś. :D

Mieliśmy dziś spotkanie z psychologiem dot. stresu i tego, jak sobie z nim radzić. Po powrocie do domu chciałam zastosować jedną z pokazanych technik relaksacyjnych i skończyło się to tym, że się kimnęłam na dobre 2 i pół godzinki. Działają. ;p

sobota, 7 kwietnia 2012

Jeszcze żyję piątkiem.

Pora już się kłaść. Nawet jestem z siebie zadowolona. Wczoraj miałam kryzys, ale pozbierałam się, podniosłam. Choć było to ciężkie.
Ugryzłam chemię. Wreszcie! A jak M. dziś przyjechał to zajęliśmy się jego dziedziną. Cierpliwie tłumaczył mi to co związane z wartością bezwzględną. Niby proste. Dla mnie byłoby o wiele prostsze, gdybym mogła to sobie wyobrazić ;) Ale już rozjaśniło się w główce mej :) Dobrze jest mieć takiego chłopaka.
Dni do matury niby już 26, ale przecież jeszcze żyję datą wczorajszą. Do łóżka kładę się z myślą o 27 dniach ;p

Do poduszki poczytam "Statystyczną analizę danych z wykorzystaniem programu R", którą zostawił M. Nie ma co - ma chłopak gust.:D Świetna pozycja ;p  Lepsza niż liczenie baranów ;D
Dobranoc.