Dziś oficjalnie zakończyłam swą edukację na poziomie szkoly ponadgimnazjalnej. Jeszcze rano zastanawiałam się czy będę tęsknić. Myślałam, że nie.. Jednak już pod koniec uroczystości coś we mnie pękło i myślałam, że nie powstrzymam łez. Byłby wstyd ;p
Pamiętam pierwszy raz, gdy moja noga stanęła w murach LO. Wtedy jeszcze nie mojej. Był dzień otwartych drzwi. Okrutnie padało. Bardzo miła dziewczyna oprowadzała mnie i moje koleżanki po salach. Jeszcze wtedy nie były odnowione. Drewniane podłogi, czarne tablice i podesty pod tablicą miały swój klimat. Mnie osobiście zachwycaly. :) Tego dnia poznałam też sposób na panią J. z bufetu - kobieta niezwykle ceni sobie uprzejmość, więc obowiązkowo "Dzień dobry, dowidzenia, proszę i dziękuję". Wiedziałam, że to będzie moje miejsce i ambitnie dążyłam do tego, aby się dostać. Z dużym wysiłkiem i szczęściem udało się. :)
Po trzech latach żegnam moją szkołę w zupełnie innej odsłonie. Najpierw zniknęły podesty, potem podłogi pokryła nowa wykladzina, a ściany zyskały nowe kolory. W wielu klasach pojawiły się telewizory, rzutniki, tablice multimedialne. Chyba tylko jedno szkrzydło czeka na remont... Pojawiła się druga, nowa sala gimnastyczna z szatniami z prawdziwego zdarzenia. Także przybylo klas. Wszystko nowiutkie. ;) Gdy wprowadzano te zmiany przez chwilę tkwilam w przekonaniu, że zabiorą one ducha tej szkoły oraz świetny klimat. Szybko jednak wyprowadziłam się z błędu. Tu przede wszystkim chodzi o ludzi! Za wieloma z nich będę tęsknić. I za znajomymi, i nauczycielami... ;)
Jednak ten etap już za mną. Rozpoczynam kolejny i ogromnie się cieszę. :) Lubię zmiany. Dają mi siłę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz