Robin Cook 'Marker'
Na początku książka zapowiadała się dobrze. Zbrodnia 'doskonała', kilkunastu denatów i tytułowy marker... W momencie, gdy Laurie - główna bohaterka, lekarz medycyny sądowej, dowiedziała się, że jest w ciąży, czyli w 1/4 lub 2/3 treści przewidziałam dalszy ciąg wydarzeń. Oczywiście z pewnymi drobiazgami, ale główny zarys zgadzał się z moimi przeczuciami. A miałam nadzieję, że Cook mnie zaskoczy! Nie jestem zadowolona. Dotrwałam do końca, niecierpliwie, jak dziecko wyczekujące na łakocie, i nic! Żadnej niespodzianki ;( Takie pitu pitu o medycynie sądowej, AmeriCare, meczach koszykówki i węgierskiej idiotce.
Można poczytać, ale jakoś nie zachwyca. Bynajmniej mnie...
Akurat "Marker" jest jedną ze słabszych ;) Ja ze swojej storny polecam "Chromosom 6" prze-cudowna książka! : )))
OdpowiedzUsuńTudzież "Oko Kruka" Kena McKlure'a;)
Rozpoczełam "Chromosom 6' na e-booku. Aktualnie czekam na wersje papierowa w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńMogę Ci podesłać, bo mam swoją :)
OdpowiedzUsuńAkurat to moja subiektywna opinia, ale treść książki jest mocno związana z tym, czym w sumie się zajmuję : )
Książki Cooka są ogólnie rzecz biorąc troszkę przewidywalne, zwłaszcza jeśli sporo się ich przeczyta, to zaczyna się chwytać schemat :)
OdpowiedzUsuńAle zgodzę się, Chromosom 6, jest jedną z najlepszych :)