Na wstępie muszę ponarzekać sobie troszkę. :-)
Przez ostatnie dni bardzo doskwierało mi zmęczenie. I ból nóg. Calutki czas mam ochotę spać. Dzisiaj już o 11 udało mi się wstać, szybko schować pościel i mam nadzieję, że nie wrócę do łóżka. Ono tak kusi! Po tygodni wstawania o piątej nad ranem moim marzeniem jest przykleić się do łóżka i przespać bez przerwy kolejnych kilka dni. Jednak wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić. Jeszcze tydzień do sesji. Anatomia i farmakologia domagają się uwagi z mojej strony. Ehh...
I bardzo jestem obolała. Kark, plecy... Stopy i łydki chyba najbardziej. Czuję w nich napięcie. Sześć godzin dziennie ciągłego stania, chodzenia czy biegania dają w kość :p Chyba nie przywykłam :)
Co o pierwszym tygodniu zajęć praktycznych powiedzieć?
Moja grupa trafiła na oddział patologii ciąży. Pacjentkami są głównie kobiety ciężarne, które ze względu na stan zdrowia własny, bądź maluszka, potrzebują szczególnej opieki. Zdarzają się też pacjentki z problemami ze strony układu rozrodczego lub takie, których ciąża zakończyła się przedwcześnie. Na szczęście stanowią znaczną mniejszość.
Mamy dyżur w godzinach od ok. 7-8 do 13-14, zależnie od dnia i potrzeb.
Co robimy? Hmm.. Zamiar oddziałowej położnych jest taki, żeby każda z dziewczyn wszystkiego spróbowała, więc rolami zamieniamy się co dwa dni. I tak mamy dwie dziewczyny odpowiedzialne za KTG, dwie zabiegowe, dwie mierzące ciśnienie, dwie 'lotne', które kursują między laboratorium a oddziałem z próbkami i wynikami oraz jedną oddziałową studentek.
W tym tygodniu udało mi się pełnić rolę dziewczyny od ciśnienia i oddziałowej.
Przez pierwsze trzy dni do moich i koleżanki obowiązków należało przed obchodem zmierzyć wszystkim pacjentkom ciśnienia. Właściwie nie przed obchodem, a przed przyjściem lekarzy prowadzących. Także należało się sprężać co by uniknąć kilku niemiłych słów. ;-) Z początku działałyśmy automatem, ale już potem poskromiłam stetoskop i sfigmomanometr, i było jak powinno być :-) Potem ciśnienie należało zmierzyć o 10 pacjentkom z zleceniem 6-krotnego pomiaru i o 12, tym, które potrzebowały pomiaru 3 i 4 razy na dobę. Przez resztę czasu można było porozmawiać z pacjentkami, pogrzebać w szafach w punkcie pobrań, przypatrywać się zabiegom. To wszystko w wolnym czasie, gdy nie było potrzeby zaprowadzić/ zawieść pacjentek na badania do innych części szpitala.
Kolejne dwa dni byłam oddziałową studentek. Moja praca polegała na koordynowaniu tego, co robi reszta. denerwowałam się tą funkcją i byłam chyba zbyt ostra dla dziewczyn ;( Nie, spokojnie, nie krzyczałam na nie ;) Tylko byłam zbyt obowiązkowa. Nie chciałam na pewno, żeby jakaś położna czy oddziałowa zwróciła mi uwagę, że coś powinno być zrobione, a nie jest, albo, że nie ma nikogo, kto zabrałby próbki do labu etc. Bardzo nie lubię krytyki, biorę ją zbyt do siebie i potrafię mieć przez jedną głupią uwagę zły humor przez kilka najbliższych godzin. Wracając do obowiązków oddziałowej. Najfajniejsze było chyba to, że podczas obchodu stałam koło tej prawdziwej pani oddziałowej, żeby zbierać od niej różne papiery, i mogłam komfortowo czerpać wiedzę i zaspokajać ciekawość. :) Nie musiałam wyciągać szyi i nadstawiać ucha gdzieś z korytarza, żeby usłyszeć cokolwiek, co mówią lekarze. :D
Priorytetem na przyszły tydzień jest dostać się do zabiegowego i na KTG. Chcę jak najwięcej zobaczyć i się nauczyć.
Skoro już o nauce co lecę do anatomii. :) PA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz