Krótki post w ostatnich minutach przed wyjściem na zajęcia. Zaraz mam fizjologię, powtarzam ostatnie zagadnienia z serduszka i liczę na to, że jakoś się wybronię. Jestem porządnie przeziębiona i trudno mi jest się skoncentrować. Do tego stopnia, że zmuszając się do nauki szukałam nowego miejsca, w którym będę mogła się skupić. Wyszło, że o północy uczyłam się w pralni, czekając aż wypierze się mój kocyk.
Może mnie nikt nie zje?
Zastanawiam się, jak to wszystko ogarnąć i pogodzić. Studia z maturą. Zostały 2 miesiące, a ja jestem w proszku. Trudno mi 'ograniczyć' naukę przedmiotów ze studiów do wymaganego minimum.. No.. tak, żeby to minimum umieć na tip-top, a w reszcie się orientować.
Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, że ciągnę to razem. Jednak odganiam od siebie te negatywne myśli, próbuję przynajmniej. Jest trudno.
Łyk kawy, ostatnia strona Traczyka i tramwaj. Pa!
Patrzę właśnie na to co czytasz. Chemia śmierci-ponownie, ponownie, ponownie...można bez końca :) Czytałaś "Comę" Robina Cooka?
OdpowiedzUsuń